poniedziałek, 8 czerwca 2009

nic w przyrodzie nie ginie?

Znalazłam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Serię wiekopomnych i ważnych i emocjonalnie poruszających znalezisk rozpoczęła... hm, no właśnie, kto? Chyba tak naprawdę Danusia (trouvee sans croire que ceci ait jamais lieu - hm, nie ręczę za stopień poprawności tej konstrukcji) znaleziona w Teatrze Lalka będzie już 2 lata temu? Ale wtedy nie wiedziałam, że to będzie seria. Nie śmiałam przypuszczać. W zeszłym roku jakoś w wakacje odnalazłam Szoszi (non cherchee quoique desiree, RE-trouvee). A potem... a potem w pewnym momencie poszło jak... no nie wiem co, nie pamiętam tego idiomu. W każdym razie tak:

  • W grudniu znalazła mi się w IPiN, czyli miejscu swojej pracy od wiek wieków, ciocia Bożenka (trouvee quoique non cherchee).
  • Potem była Ania (sic!!!!!!!! RE?-cherchee, RE-trouvee sans croire que ceci puisse jamais avoir lieu --> wątpliwość jw), chyba w końcu jakoś w styczniu? Aczkolwiek proces wykopaliskowy (czyli FUJ vel fouilles) trwał od wakacji i zaczął się Kłapouchym. Znalazłam ją w Bastylii.
  • Dalej Wujek Czarek (cherche, poniekąd RE-trouve) w końcu marca, na przystanku "Hotel Bristol" i dalej w matriksie.
  • Potem Tereska w maju (RE-cherchee, RE-trouvee) - Łomianki, lokalizacja przewidywalna.
  • A dzisiaj, a dzisiaj Babcia (tres-tres-recherchee et finalement retrouvee! trafiony, zatopiony, nareszcie!). Wirtualna Babcia.
Jeju. Jeju. Naprawdę nic (nikt) w przyrodzie nie ginie? Dziękuję Panu, panie-tam-na-górze. bardzo i z całego serca panu dziękuję.

Nie to, że nikogo w tym czasie nie zgubiłam. Chyba najbardziej zgubiłam Martę :-( Ale powyższy akapit pozwala mieć nadzieję, że nikt nie ginie na wieczność. Zwłaszcza, że regularnie gubię resztki mojego małego rozumku, a biuro rzeczy znalezionych milczy wówczas jak grób. O gubieniu gotówki nic na razie nie powiem, bo mnie już mkw mailowo ofuknęła. Ale to też idzie mi całkiem nieźle. Pozostaje zaufać, że sformułowana w tytule posta prawda zaprawdę prawdziwą jest.

2 komentarze:

  1. Nieprawda, wcale nie fukalam w kwestii gotówki. Fukałam (właściwie to nie fukałam, ale w sumie mozna to nazwać i tak) w kwestii innej całkiem.
    Nadal nie mam siły odpisać na maila, znowu jestem chora i w ogóle bleee (ale nie bardzo bleee, tylko trochę...), ale zamierzam wkrótce się pozbierać.

    OdpowiedzUsuń
  2. drugikoniecswiata11 czerwca 2009 21:24

    Ale ja nie twierdzę, że fukałaś w kwestii gotówki, tylko że fukałaś w kwestii tego, co ja bym napisała, gdybym rozwinęła wątek gubienia gotówki. Taki skrót myślowy. A co do fukania, to nie znalazłam lepszego słowa. "Ochrzaniła" brzmi gorzej :) Zdrowiej w takim razie, mail poczeka, tak szybko się pewnie nie dopiorę. Ale jak ozdrowiejesz to czekam na niego z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń