Kot mi się zakochał (nieszczęśliwie), amour impossible mi się zakochała (szczęśliwie), moja terapeutka mnie porzuca, psychiatra moich marzeń (istnieje! w dodatku NFZ!!) na pierwszej wizycie mówi, że w sierpniu przestaje pracować, dopiero co odkryta sąsiadka obwieszcza na blogu, że w tym tygodniu pakuje manatki... i wszystkim należałoby z dziarską miną pogratulować i się z nimi cieszyć, bo przecież jasne jak słońce, że w ogólnokosmicznym porządku rzeczy zmierzają ku dobremu.... mhhmmmm... ufając, że o mnie wielki kosmos też sobie kiedyś przypomni?
Le soleil n'oublie pas un village parce qu'il est petit, głosi kartka na mojej lodówce. Wśród wielu innych złotych myśli. Plutot la vie - mówi inna kartka, ważna, bo przepowiada to, o czym regularnie zdarza mi się zapominać. Tego się chwilowo trzymajmy. Oraz mocnego postanowienia nieunikania konfrontacji w postaci egzaminów, nawet jeśli postanowienie czytania do nich przez ostatnie dwa dni poszło sobie w diabły. Jedno i drugie mogę ćwiczyć już od jutra... a w zasadzie od dziś. Opcja awaryjna też istnieje, ta kartka wisi na ścianie w pokoju. Zawsze mogę odlecieć do ciepłych krajów, jak pingwiny.

jeżeli Cię to pocieszy, moja chęć pracy też poszła się smażyć :/
OdpowiedzUsuń