niedziela, 7 czerwca 2009

prognoza pogody na dziś

Lamotrygina 50 mg z bardzo powolną, zgodną z oczekiwaniami publiczności tendencją zwyżkową (=po 5 miesiącach niesubordynacji pacjentka wreszcie poszła po rozum do głowy). Na całe szczęście jak dotąd w strefie newralgicznej obyło się bez groźnych w skutkach ruchów tektonicznych. Wenlafaksyna bez zmian, 225 mg (=pacjentka niegrzeczna, upór nie do pokonania, deklaruje gotowość do współpracy w bliżej [lub raczej dalej] nieokreślonej przyszłości). Wieczorem przelotne opady hydroksyzyny (=grzeczna), niewielkie 0,025 mg w porywach do umiarkowanych 0,05 mg, na przemian z równie symbolicznym zopiklonem 3,75 mg w porywach do 7,5 mg (=niegrzeczna, uparta). Jak Państwo pewnie sami zauważyli, od dłuższego czasu nie opuszcza nas również znajoma już, uporczywa szczuka (? kg) pojawiająca się na horyzoncie z niezmienną częstotliwością (=w gruncie rzeczy placebo, ale psssst… tego żaden MD wiedzieć nie musi, to nie NFZ) i w tej kwestii nie zanosi się na zmiany do dnia 17 lipca. Następnie 18 sierpnia (=w osiemnaste urodziny pacjentki) sytuacja wróci do stanu poprzedniego i tak potrwa najpewniej do końca października.

Wniosek taki, że z wyjątkiem rodzynka w osobie wspomnianego Zopiklonu jak dotąd z przewagą 4:1 rządzą nami kobiety. Po starszeństwie: pani Wenlafaksyna, pani Szczuka, pani Hydroksyzyna i najmłodsza pani Lamotrygina. Imiona brzmią dostojnie, majestatycznie. Budzą respekt, niczym władcze matki przełożone najsurowszych zakonów - czyż nie? Chyba że zgodnie z najnowszymi zaleceniami UE zastosujemy formy neutralne co do płci, mamy przecież czasy queer. A zatem: Lamotriginum, Venlafaxinum, Hydroxizini Hydrochloridum, Zopiclonum. Proszę Państwa, oto miś / Miś jest bardzo grzeczny dziś / Chętnie Państwu łapę poda / Nie chce podać? A to szkoda. Na wszelki wypadek pana Tartasa Zolpidemi zawczasu wyeliminowaliśmy. Wcześniej zaś poleciała głowa niewinnego Fluoxetinum oraz (słusznie! facet!) Natrii Valproasa, działającego w spisku z nieszkodliwym Acidum valproicum. I wszystko jasne, żaden Kopernik nie była kobietą. Tylko z tą szczuką nie wiadomo co zrobić. Może Marynicum Scucum?

PytaCIE Państwo, dlaczego tak obco brzmią te nazwiska? No, wieCIE, taka już teraz moda, że wszystko się amerykanizuje. MożeCIE się nimi za to posłużyć w różnych okolicznościach. Bardzo dobrze na przykład sprawdzają się w roli inwektyw. O, tak: "Ty, ty, ty wredna uparta jak osioł wenlafaksyno ty!". Brzmi prawie równie ładnie, co w dawnych czasach "Ty anaptykso! Ty synkopo! Ty asymilacjo progresywna!".

Obserwowane uporczywe zjawisko meteorologiczne pojawia się jak w zegarku w oczekiwanym miejscu o przewidywanej godzinie i nijak nie może zrozumieć, że w przeciwieństwie do Wilczej krainy na wyspie IPiN czas zarówno stałych rezydentów, jak i gości tranzytowych płynie w innym tempie. Ale za to życie jest tańsze – albo rybki, albo akwarium. W ten piękny poranek życząc Państwu dobranoc żegnam się uprzejmie i zapraszam do wysłuchania następnej prognozy przy najbliższej nadarzającej się okazji.

A teraz raz jeszcze oddaję głos Kay Redfield Jamison: Moje
wspomnienia dotyczące garden party mówia mi, że bawiłam się cudownie, byłam ujmująca i pewna siebie, i miałam szampański nastrój. Jednak mój psychiatra, gdy rozmawiał ze mną znacznie później, wspominał to wszystko całkowicie inaczej. Stwierdził, że byłam ubrana w sosób prowokujący, całkowicie odmienny od konserwatywnego stylu, który cechował mnie w poprzednim roku. Miałam znacznie jaskrawszy makijaż niż zwykle i wydawałam się zbyt pobudzona i gadatliwa. Mówił, że pamięta moment, gdy pomyślał sobie, że Kay wygląda na osobę w stanie maniakalnym. W przeciwieństwie do niego, ja uważałam, że jestem wspaniała.

+ + + R E S Z T A J E S T M I L C Z E N I E M + + +

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz