poniedziałek, 31 stycznia 2011

Panna Emilia Na Biegunach

Sięgnęłam dwa dni temu po tomik poezji. Niejaki Skimbleshanks przywiózł mi go ze sobą w swej pierwszej podróży na koniec świata. Serwetka z samolotu wskazuje taki wiersz:

Mózg – rozleglejszy jest niż Niebo –
Bo zmierz je – co do cala –
Ujrzysz, że w Mózgu się pomieści
I Pan – i Przestrzeń cała –

Mózg – bezdenniejszy jest niż Morze –
Bo zgłęb je – co do joty –
Ujrzysz, że Mózg Ocean wchłonie
Jak Gąbka – Wiadro wody –

Mózg ma dokładnie ciężar Boga –
Bo zważ ich – co do grama –
A Waga z Wagą – jak Litera
Z Głoską – będzie tożsama –


Jak na dziecko epoki przystało, jedną ręką przepisuję, a drugą wklepuję w wyszukiwarkę: „Emily Dickinson bipolar”. Wujek Google potwierdza moją intuicję, nie raz, nie dwa, nie trzy. Choćby tak: „American Journal of Psychiatry”, 2001, 158: Emily Dickinson revisited: a study of periodicity in her work. Ehhh. Obracam się w znamienitym towarzystwie, ot i co: obcięte uszy, kulki w łeb. Wiem to nie od dziś.

Wracam do książeczki z dni mojej pierwszej miłości. W serwetce trzy suszone kwiatki; łezka się w oku kręci. Księga raju? Patrzę ciekawsko na stronę obok. Wątek ten sam:

Nie trzeba być Komnatą – aby w nas straszyło –
Lub nawiedzonym Domem –
Nie ma Wnętrz straszniejszych niż Mózgu
Korytarze kryjomu –

Ileż bezpieczniej – o Północy
Ujrzeć Upiora przed sobą –
Niż spojrzeć w twarz własnym – wewnętrznym –
Pustkom i chłodom.

Prościej gnać przez widmowe Opactwo,
Gdy hurgot Głazów nas goni –
Niż stanąć ze sobą do walki –
Bez broni –

Własne Ja – gdy się zaczai
Za Samym Sobą –
Przerazi bardziej niż Morderca
W pokoju obok.

Ciało – wyciąga Rewolwer –
Drzwi ryglują trzęsące się ręce –
Przeoczając potężniejsze Widmo
Lub nawet Więcej –


Za kobiety odpowiada Barańczak.
Czy wierne - nie sprawdzam, może ktoś inny wygoogla.
A piękne? Mnie poruszają. Obie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz