czwartek, 9 kwietnia 2009

przepaść Pana Cogito

W domu zawsze bezpiecznie
ale zaraz za progiem
gdy rankiem Pan Cogito
wychodzi na spacer
napotyka - przepaść
nie jest to przepaść Pascala
nie jest to przepaść Dostojewskiego
jest to przepaść
na miarę Pana Cogito
dni bezdenne
dni budzące grozę
idzie za nimi jak cień
przystaje przed piekarnią
w parku przez ramię Pana Cogito
czyta z nim gazetę
uciążliwa jak egzema
przywiązana jak pies
za płytka żeby pochłonęła
głowę ręce i nogi
kiedyś być może
przepaść wyrośnie
przepaść dojrzeje
i będzie poważna
żeby tylko wiedzieć
jaką pije wodę
jakim karmić ją ziarnem
teraz
Pan Cogito
mógłby zebrać
parę garści piasku
zasypać ją
ale nie czyni tego
więc kiedy
wraca do domu
zostawia przepaść
za progiem
przykrywając starannie
kawałkiem starej materii

1 komentarz:

  1. Świat zamknięty zatrzaśnięty na głucho
    i tak całymi tygodniami miesiącami
    Myślisz: nie otworzy się już nigdy
    Uderzasz w ściany otaczające cię coraz ciaśniej
    dźwigasz w sobie grozę tego jutra
    bez czucia i bez pojednania
    bez ciekawości czy pragnienia
    tego snu bez snów jak w śmiertelnej chorobie
    Nigdy nigdy — mówi w tobie głos obcy
    i zimny jak głos szatana
    Aż nagle przychodzi dzień nieoczekiwanej zmiany
    w którą już zwątpiłaś Oczy znów widzą
    ściany rozstępują się i ukazują się za nimi soczyste barwy
    twarze znów odkrywają swoje tajemnice
    i wszystko aż do bólu domaga się uwagi
    miłości miłosierdzia zrozumienia

    (Julia Hartwig, Odłączenie)

    OdpowiedzUsuń