środa, 29 kwietnia 2009

czego iza nie wiedziała

Buuuu. Odrobiłam pracę domową zadaną przez panią leśniezieloną i rozwiązałam narodowy test z języka polskiego. A wy? Kto nie odrobił, niech nie czyta dalej, dopóki sam się nie poboksuje!
W każdym razie wyścig po laur zakończyłam wynikiem 27 punktów na 40 możliwych (a Pani ile miała punktów?). Który to wynik mnie sfrustrował, bo zawsze myślałam, że po polsku mówię całkiem nieźle, a wyszło, że lekkośrednio, choć w zasadzie powyżej średniej, bo średnio mówimy na 23 punkty, czyli 58%. Czyli na mierny u litościwego nauczyciela, bo nawet nie ma 60%. A ja mówię na 68%, czyli powiedzmy, że mocne 3 mam. Tak czy siak, zawsze myślałam, że mówię na 5-, no ewentualnie 4+... W związku z tym kazałam test rozwiązać żonie i mamie. Mama miała punktów 25, co obaliło rodzinny mit, że fioła na punkcie poprawności mam ja. Z żoną, która miała prawie maxa, i w odróżnieniu ode mnie zaliczała na studiach przedmiot zwany KJP, szczegółowo omówiłam stopień zidiocenia autorów testu. Ciekawe, czy Skimbleshanks też miałby maxa? O zidioceniu za chwilę, najpierw rachunek sumienia:
  • Poproszę pół kilo kaszy mannej manny.
    --> nigdy tego nie wiem :( należąc tym samym do grupy 41% uczestników testu
  • Jedna jaskółka wiosny nie czyninie czyni wiosny.
    --> chyba PWN się czepia? Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę
    wynik 14% poprawnych odpowiedzi dla tego zadania.
  • kłujące igły [kujonce igły]
    --> igły konie kują? śpiąca byłam... tak jak 40% narodu.
  • Stąd do Rydułtowów Rydułtów są dwa kilometry. (Rydułtowy)
    To mogło być w Jastarni albo w
    Jabłonnej Jabłonnie . (Jabłonna)
    No to jedziemy do Małogoszczy Małogoszcza ! (Małogoszcz)
    --> wstyd i hańba, przez Jabłonnę przejeżdżam od urodzenia... Ale nie przez Rydułtowy ani przez Małogoszcz, o którYM nie wiedziałam, czy chłopcem czy dziewczynką jest. Do Rydułtów pojechałoby 21% uczestników testu, do Jabłonny 11%, do Małogoszcza 22%. Czyli w każdym przypadku mieszczę się w przeważającej większości :)
  • Za to Kamila Gąsiorówna, Ani siostra, przyjęła oświadczyny Wojtka Jóźków Wojtka Jóźkowa . (Wojtek Jóźków) i do tej pory żyją szczęśliwie.
    --> najgorzej, to gdy uczeń wymyśli rozwiązanie inne niż przewidział autor klucza... Rozwiązanie takie jak autor wymyśliło 30% piszących.
  • Mieszkam przy ulicy Stanisława Dubois'a Stanisława Dubois.
    Zachwycam się Jeanem Paulem Sartrem Sartre'em. Nic nie wiedziałem o Jeanie Paulu Sartrze.
    --> ano fakt, zgapa. Podobnie jak ja zgapiło się 72% narodu.
No i zupełnie położyłam durne ćwiczenie polegające na określeniu stopnia dopuszczalności formy. Chodziło o uroczy liczebnik pięć w równie uroczej składni z rzeczownikiem rodzaju nijakiego. Kursywą odpowiedzi poprawne, w nawiasie przy nich procent osób, które udzieliły poprawnej odpowiedzi, kółeczkiem moje typy. Ale zgadywałam, przyznaję.

Po podwórku drepce pięć kurcząt.

(41%)

Jego samochód ma pięć drzwi.

(60%)

Przed pięciu laty byliśmy młodsi.

(16%)

Przed pięcioma laty byliśmy młodsi.

(84%)

Polacy byli na mecie piąci.

(44%)

Brakuje pięciorga spodni.

(66%)


Jeśli chodzi o spodnie, to wszystko przez żonę i jej zajęcia. Żona, do tablicy! I proszę mi tu wyjaśnić dlaczego mogę mieć pięć drzwi a pięć kurcząt już nie. Że drzwi to tak jak spodnie (pięć spodni??), a kurczęta jak zajęcia? Czym się różnią drzwi od zajęć i od kurcząt? No????

Co do zidiocenia autorów - test składał się w przeważającej większości z wyjątków od reguły. To nie był test na znajomość języka polskiego, to był test na znajomość kruczków w testach. Ok dla polonistów, redaktorów, tłumaczy, nauczycieli - ale u diabła, nie po to, by sprawdzić, jak naród po polsku mówi! A moja terapeutka twierdzi, że to ja za wysoko ustawiam poprzeczkę...

6 komentarzy:

  1. ha, ja dostałam 31, a dwa punkty straciłam totalnie debilnie, bo na literówkach :/
    a drzwi od kurcząt różnią się tym, że drzwi to plurale tantum :D a spodnie występują w parach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a drzwi nie? pięć par drzwi? no może i faktycznie...

    OdpowiedzUsuń
  3. W przerwie zajęć rodzinno-medycznych zajrzałem do Internetu, a tu, hmmmm... zadanie do wykonania.... ;) :P

    No i wykonałem z wynikiem 35/40 (za to w czasie poniżej 8 minut:)). Byłoby lepiej (choć nieuczciwie), gdybym najpierw przeczytał do końca post i komentarze, ale puściłem się na żywioł.

    Szczegóły i opinie:
    1. Z jaskółkami też uważam, że PWN się czepia. Czy to jakiś cytat, że szyk wyrazów musi być ściśle zachowany?

    2. Moja odpowiedź w kwestii gołębia na dachu, choć formalnie poprawna, nie powinna być uznana, ponieważ do tej pory żyłem w przekonaniu, że to był kanarek.

    3. Do Rydułtów pojechałbym dzięki temu, że w młodych latach mieszkałem niedaleko miasteczka Makoszowy (obecnie chyba dzielnica Rudy Śląskiej), które odmienia się tak samo. Jabłonnę (jak i Włoszczowę) utrwaliłem sobie dzięki temu, że kiedyś w pociągu do Warszawy spotkałem pewną panią profesor od języka. Wojtków Józek (czy też odwrotnie) skojarzył mi się na wzór Psałterza Dawidowego (czy też Dawidowa, jeśli będziemy się trzymali konsekwentnie rzeczownikowej odmiany przymiotnika). Na Małogoszczu poległem sromotnie.

    4. Co do pluraliów tantów, to tu nie zaznaczyłem ani jednej pozycji pt. niepoprawne, bo choć niektóre wydawały mi się takie, to daleko posunięty permisywizm norm gramatycznych i leksykalnych w ostatnich latach skłonił mnie do wybrania opcji dopuszczalne potocznie (w myśl poprawności politycznej proponuję formę dopuszczalne inaczej). Na spodniach też poległem, bo nie przyszło mi do głowy pomyśleć logicznie jak Samprasarana (mam na myśli czytelniczkę tego bloga, nie zjawisko;)).

    5. Jednego brakującego punktu nie potrafię się doliczyć patrząc na odpowiedzi, więc też być może popełniłem jakąś literówkę. Niech więc będzię za tego kanarka.

    6. Wycieczka osobista związana z pyt. 7: czy to nie Ty, drugikońcuświata, przekonywałaś mnie usilnie, że akcentowanie typu zobaczyLIŚmy jest już poprawne? ;) :P

    Zgadzam się, że poprzeczka została w tym teście ustawiona wysoko, ale gdyby taki test był wymagany przy rozmowie kwalifikacyjnej dla osób zajmujących się redakcją artykułów w popularnych portalach informacyjnych (a już bezdyskusyjnie w przypadku gazet papierowych), toby moja frustracja i ogólny weltschmertz obniżyły się o parę punktów.

    A tak przy okazji: widziałem niedawno POPRAWNĄ (co się niezwykle rzadko zdarza) pisownię ,,nie'' z rzeczownikiem w ogłoszeniu J.W. Administracji Budynku (,,w przypadku niedostosowania się...''). Co za czasy, że większe zdziwienie budzi zapis poprawny niż niepoprawny...

    OdpowiedzUsuń
  4. drugikoniecswiata30 kwietnia 2009 00:06

    Ja też wierzyłam w kanarka, nie gołębia. Z Wojtkiem Józków (a nie Józkiem Wojtków :) pomyśleliśmy tak samo. Ad 6 - ja, ja, ale dzięki obcowaniu z Tobą nauczyłam się, że poprawne nie jest. Może kiedyś nauczę się jeszcze właściwie akcentować, ale wtedy to już na pewno akcent na LI poprawnym będzie :)

    PS to nie miał być test dla redaktorów, tylko test sprawdzający wiedzę narodu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo to JEST kanarek! Wersja z gołębiem zawsze wydawała mi się bezsensowna (po co komu gołąb?).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zależy — jeśli rosół chcesz ugotować, to wersja z gołębiem, przyznaję, staje się logiczna.

    Zresztą... Gógiel prawdę Ci powie:

    Wyniki 1-10 spośród około 4,640 dla zapytania "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu". (Znaleziono w 0,21 sek.)Wyniki 1-10 spośród około 599 dla zapytania "lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu". (Znaleziono w 0,28 sek.)(przykład zastosowania demokracji bezpośredniej w ustalaniu norm frazeologicznych;))

    OdpowiedzUsuń