wtorek, 8 września 2009

co za idiota

Gdy byłam daleko i blogowałam z końca świata, panią na moich włościach w wieży Radosława była Magda. Przyjechałam na święta i przez parę dni mieszkałyśmy razem. O, jaka to była nieopisana radość, po czterech miesiącach akademikowego prysznica wypluskać się we _własnej_ wannie... Bo jak wiadomo, ja jestem z tej samej gliny lepiona, co Nutria. Prysznic prysznicem, ale wanna musi być. Radość więc - niezmącona niemalże. Wykokosiłam się z tej wanny w końcu, symbolicznie ubrałam i otrzepując sierść jak zadowolona z siebie rasowa cocker-spanielka zakrzyknęłam do Magdy ociupinkę tylko zirytowana: "nie wiesz przypadkiem co za debil nie ma lustra w łazience???"

Z braku Magdy pod ręką zakrzykuję więc tu. Nie wiecie przypadkiem, co za debil z powodu pełnego worka obraził się na stojący w szafie odkurzacz na całe 3 lata????? Jak ktoś chce podziwiać dywan w swym pierwotnym kolorze pozbawiony powłoki szczeżujskiej sierści, choinkowych igieł i innych skarbów, oraz kontrolować stan bobków za szafkami w kuchni - cóż, radzę się spieszyć, bo następna okazja nie wiem kiedy nastąpi. Wcześniej niż za 3 lata, mam tylko taką cichą nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz