czwartek, 14 kwietnia 2011

urzędnik, spinacze i lew

Taka mi przyszła do głowy odpowiedź na protest wiernej czytelniczki. Czy całkiem na temat, czy nie całkiem - nie wiem. Prawą półkulą odpowiadam, a że i tak miałam kiedyś zamieścić tu te piękne słowa, to niniejszym zamieszczam.

Urzędnik znalazł w Afryce spinacze,
a więc rączki zaciera, z radości aż płacze!
Spina pilnie poufnie liście baobabu,
grzechotnika z kolibrem, a z flamingiem żabę,
orangutanga z zebrą, z wielbłądem tygrysa,
kormorana z gżegżółką, z żyrafą ibisa.
Potem z mchu pobudował wygodne biureczka,
na każdym pióro strusie i z aktami teczka.
A gdy go jaki Murzyn zapytywał z boku:
- Co słychać? - Odpowiadał, że "sprawa jest w toku".
Raz Lew odwiedził rankiem to biuro kochane,
ZAŁATW SPRAWĘ I ŻEGNAJ widzi napisane.
Zerknął na Urzędnika, też na słowa owe,
ścisnął dłoń na serwusik i odgryzł mu głowę.


Konstanty Ildefons Gałczyński, 1935

1 komentarz:

  1. Cudny, chociaż Waw protestuje, że orangutany w Afryce nie żyją :-)
    Dziś mam duużo pracy, więc nie licz na symbiozę elekroniczną : -( Ale za to wieczorem czeka nas symbioza teatralna.

    OdpowiedzUsuń