wtorek, 26 kwietnia 2011

piękny most

"Pomimo wysiłków rozpalenia waśni między dwoma odłamami ludzkości - piękny most zgodnego współżycia połączył Mokotów z Nalewkami. (...) Żydzi i chrześcijanie zgodnie i równocześnie obchodzili swe święta. Szło to tak składnie, że nie można było za żadne pieniądze dostać papierosów na ulicy. Najpoważniejsza róża nie jest pozbawiona kolców.

Grupy młodzieży starały się poruszać zaspaną atmosferę Warszawy efektownemi wybuchami petard, przyczem pękło dwieście szyb i siedem osób zostało rannych. Poza tem panowała w mieście błoga cisza, przerywana bulgotaniem wódki w przełykach i opozycyjnemi okrzykami osobników wykolejonych, którzy szli ulicami po linii zygzakowatej."


"Nasz Przegląd", 3 IV 1923

Drapię się w głowę w kwestii tych papierosów:
czyżby nie było stacji benzynowych?

*

Święta znów się nam zeszły, a ja dzięki Marysi i Laurentemu po raz pierwszy obchodziłam jedne i drugie. Rzec by nawet można, że bardziej chyba jedne niż drugie, choć charoset wystąpił na obu stołach i w sumie jajco takoż. Tak czy inaczej: godnie i zgodnie laudavimus (?) Dominum, w święte modły wtrącając tu i ówdzie niewinne Bim-bom. Próbując odnaleźć zapamiętane z jakiegoś spotkania Taize interkulturowy dialog z żydowską szantą natrafiłam wreszcie na tekst mruczanki, ale wersji audio wygrzebać się nie udało. Taki był cholerny sztorm!

Gdyby mi TO* ktoś powiedział, gdy prawie dekadę temu na szklarskiej ulicy uczyłyśmy się z żoną na pamięć wiersza Cajtlina** , to bym go - wyśmiała. A przynajmniej - nie uwierzyła. Jak widać życie niesie niespodzianki.

* "to" = "że będę beztrosko z własnej inicjatywy obchodzić żydowskie święta nie czując się przy tym świętokradcą" (przyp. na prośbę czytelniczki, a raczej na potwierdzający mą własną intuicję sygnał, że zdanie jest mętne)

** O Panno Święta, co nam wówczas w Ostrej świeciłaś bramie! O profesorze, który ze stoickim spokojem znosiłeś spóźnienia tych, co mieszkały najdalej od szkoły! O dziadku naszego kolegi, co go spotkałyśmy w kienesie! O jezioro, w którym tak cudnie się pływało!


*


A wiersz - wiersz jest taki.

זיין א ייד הייסט אייביג לויפען צו גאט
אפילו ווען מע איז אן אנטלויפער
דערווארטען צו הערען ליאדע טאג
(אפילו ווען מע איז א קופר(
דעם קל פון משיחס שופר.


זיין א ייד הייסט נישט קענען ארויס פון גאט
אפילו ווען מע וויל עס
נישט קענען אויפהערן טפילה צו טאן
אפילו נאך אלע טפילות
אפילו נאך אלע אפילות. 







Ocalić w tłumaczeniu niestety się ?nie da
a ja gupia od 10 lat wciąż TO robię

paczcie jak mi idzie

amen amen lego hemin
błogosławieni którzy paczyli i wypaczyli
błogosławieni którzy paczyli a nie wypaczyli









Być żyDem

Być Żydem to wiecznie ku Bogu biec,
Nawet gdy zbiegiem się jest.
Wciąż czekać, aż zabrzmi w szary dzień
(Nawet bez słowa Bóg)
Dęcie w mesjański róg.

Być żydeM to nie móc od Boga zbiec,
Nawet gdy tego się chce.
Słów nie przestawać w modły pleść,
Nawet gdy wybrzmi modłów kres,
Nawet gdy wybrzmi już ‘nawet.


(edytowano 17 stycznia 2013)










eccolo 
oto 17 stycznia 2013
w mikrokosmosie izy
narodził się bóg-dziewczyna
data może się różnie kojarzyć
statystycznie polakom kojarzy się źle
a mi nie bo to urodziny piestraka
piestrak to moja koleżanka z LO
mówiłam na nią pstrk
lubię tę ksywę
;-)


7 komentarzy:

  1. "MY, ŻYDZI - Żydem jest to, co Bóg kocha. Skoro róże są piękne, należy domniemywać, że Bóg je kocha. A więc róże to Żydzi. Tym samym Żydami są gwiazdy i planety. Żydami są wszystkie dzieci i śliczne sztuki piękne też (Szekspir nie był Żydem, ale Hamlet owszem), podobnie jak i seks jest Żydem, pod warunkiem, że spółkują mąż i żona w odpowiedniej i stosownej pozycji. A czy Kaplica Sykstyńska jest Żydówką? Nie ważcie się w to wątpić.

    ZWIERZĘTA - Zwierzęciem jest to, do czego Bóg wprawdzie czuje sympatię, ale go nie kocha.

    PRZEDMIOTY ISTNIEJĄCE - przedmiotem istniejącym jest to, do czego Bóg nawet sympatii nie czuje.

    PRZEDMIOTY NIEISTNIEJĄCE - przedmioty nieistniejące nie istnieją. Gdybyśmy mieli wyobrazić sobie przedmiot nieistniejący, byłoby to coś, czego Bóg nienawidzi. Jest to najmocniejszy argument przeciwko niedowiarkom. Gdyby Bóg nie istniał, musiałby siebie nienawidzić, a to przecież oczywisty nonsens"

    Jonathan Safran Foer, "Wszystko jest iluminacją"

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie bardzo rozumiem, czy Szekspir był brzydki, czy w nieodpowiedniej pozycji, ale za to wnioskuję, że Szczeżuja była Żydówką.

    OdpowiedzUsuń
  3. (i Curie-Skłodowska też)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczeżuja z pewnością : -)

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że mi się ta taksonomia (?) nie całkiem podoba. Czy można nie czuć sympatii do czegoś, co DOBRE? "Ki tow", bez "chaja"?

    Tym sposobem dochodzimy do konkluzji, że Żydzi są wszędzie. Co samo w sobie pod naszą szerokością geograficzną nie jest chyba odkryciem specjalnie zaskakującym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy stół (to jak wiadomo pierwszy przedmiot rozważań filozoficznych) jako wytwór rąk ludzkich jest zwierzęciem, zastanawiam się, czy jednak Żydem, czy może tylko bezdusznie istnieje? Może to - poza walorami estetycznymi - zależy również od tego, czyje ręce go wytworzyły i w jakim celu?

    A w takim razie - bluzka uszyta przez hinduskie dziecko? No i jak z - bombą atomową? Istnieje czy nie istnieje? Wolałabym, żeby nie istniała. Podwójnie bym wolała.

    OdpowiedzUsuń
  7. I tu mi się przypomina Kotarbiński:
    "Jeśli lampa jest zwierzęciem, to musi być albo żywa, albo nieżywa w sensie umarłości."

    OdpowiedzUsuń