Żeby nie było, że tylko gadam - w ramach przygrywki do bucików ufilcowałam wczoraj pierwszy kwiat. Może go kiedyś obfotografuję. Na razie szukam sponsora na duże ilości wełny w postaci czesanki, w narzeczu sąsiadów zwanej sierścią. Ufarbowana już sierść wygląda tak:

Kiedyś pojadę do Mongolii i przywiozę stamtąd dużo taniej sierści. A kiedyś kiedyś będę miała swoje owce i dwa razy w roku sierści całe morze.
butki cudne! szczególnie te żółte :) a kwiat obfotografuj koniecznie!
OdpowiedzUsuńa nie znasz kogoś na wschodzie, coby mi chciał przysłać duuużo wełny? nie musi być od razu mongolia, pewnie gdzieś w dalekiej rosji albo innym kazachstanie też jest tańsza niż u nas... względnie na litwie ;-)
OdpowiedzUsuńmogę się rozejrzeć w mojej Rosji, o ile tam znowu trafię ;)
OdpowiedzUsuńoo, możesz! sierść z merynosów, pamiętaj ;)
OdpowiedzUsuńw sensie sierść = czesanka wełniana ;)
OdpowiedzUsuńa gdzie zdjęcie kwiatka? a mnie się najbardziej podoba ta wielka kupa wełny, na pewno można na niej spać.
OdpowiedzUsuńhttp://nabiegunach.pl/ hehe
OdpowiedzUsuń