środa, 21 października 2009

runtime error

Próbując ogarnąć entropię, która rozpełzła się po moim stole (hehe, pełzająca entropia...), znalazłam kartkę. Białą, gładką A6, wyrwaną z bloczku. Na kartce data: 23 X o 18, zakreślona w kółku. I nic poza tym. Hm. Ratunku. Mamoooo. Słoniocy. Co miało wydarzyć się 23 X o 18????? Gdzie i z kim - nie daj Boże - miałam się w piątkowe popołudnie spotkać? Rzecz jest o tyle paląca, że w tym samym terminie przyjęłam już (wcześniej? później? w międzyczasie?) zaproszenie na randkę. Prawdopodobieństwo, że zapisana data dotyczy tejże właśnie randki jest bliskie zeru. No i co teraz. Wystawię kogoś do wiatru na mieście czy pod moimi drzwiami? I kogo? I jak się o tym przekonam, jeśli potencjalne gromy nie spadną na moją głowę?

Wie ktoś coś? A zwłaszcza - wie ktoś, skąd się u mnie ta beznadziejna świecka tradycja zapisywania na karteluszkach terminów i numerów telefonu bez identyfikacji, czego dotyczą? I/lub jak ów zgubny nawyk zgubić? Z numerem telefonu jest o tyle lepiej, że w ostateczności można pod niego zadzwonić...

1 komentarz:

  1. Nie wiem jak Ty, ale ja się w piątek o 18.00 wybieram na debatę "Jak pamiętać - pomnik czy performance?" w Fundacji Batorego, w ramach weekendu "Tolerancyjni - to się dzieje!". Zapraszam. :-)

    OdpowiedzUsuń