czwartek, 2 lipca 2009

z(Z?)ydoski Pan Jezus

Czytam w świeżo wydanym Notatniku mistrza Konstantego:

Próbowałem odzwyczaić się od palenia, ale jeśli Pan Jezus nie mógł, to cóż ja mogę, chudzina? Przecież wyraźnie stoi w góralskiej piosence:
Zydoski Pan Jezus,
Maluśki, nieduzy,
Usiad se no psypiecku,
Fajecke se kuzy.

Stimt es, oder stimt es nicht?

Denerwuje mnie redaktorskie niechlujstwo. Notatnik wydany jest cudnie, na jednej stronie faksymile oryginału, na drugiej spisany tekst. Okładka, zdjęcia, mapa - naprawdę piękna książka. Tylko dlaczego moje zdolności paleograficzne zdecydowanie przewyższają kompetencje redaktora? Może dlatego, że oprócz odcyfrowywania literek warto jeszcze zastanowić się nad odczytaną treścią? Czytam ten tekst wydrukowany i nie zgadza mi się. A to ortografia, a to interpunkcja, a to sens. Z niedowierzaniem zerkam do rękopisu i widzę, widzę jak na dłoni - jest znak zapytania, którego redaktor nie zauważył, jest voulez-vous a nie voulez-wous, par a nie per, l'homme de la Renaissance a nie l'homme la Renaissance, l'affirmait a nie l'affirment, itd. itp. Myślałam, że tylko WUJ oszczędza na redakcji i korekcie. A tu nie tylko.

Tak czy siak, dużo w tym notatniku takiej dorożki, takiego dorożkarza i takiego konia, jakich w ogóle nie znałam i jakich bym się nigdy nie spodziewała. O, zielony Konstanty, o srebrna Natalio! Notatnik obejmuje zapiski z okresu od 18 VIII do 18 listopada 1941 z obozu w Altengrabow. Czyżby prezent na moje urodziny, te AD 39 przed moją erą? - pomyślałam próżnie.

Pisze Gałczyński w podarowanym mu przez kolegę zeszycie: Przed paroma dniami zrobiłem żartem wyrzuty Jankowi, że mi ofiarował ten brulion, bo mnie to zmusza do pisania. Tak to - mówiłem - miałbym spokój. A teraz osaczają mnie tysiączne problemy słownictwa, składni, słowem wiecznie ciężki problem stylu. Notatnik ten ukazał się teraz, bo Cesarzowa nie pozwoliła opublikować tych zapisków wcześniej niż 50 lat po śmierci męża.

Zakochani idziemy pod rękę
pod światłem Wielkiego Wozu.
A pamiętasz czarną udrękę,
gdy listy pisałem z obozu?

W snach jedynie widziałem wtedy
twoje oczy, Wisłę i most -
o, dni pełne strachu i biedy,
o, Kriegsgefangenenpost.

Tyle lat zmarnowanych w udręce -
jak dwie siostry: groza i nuda.
Księżyc wisiał jak srebrne serce
na niemieckich kolczastych drutach,

rzekę bólu do dna wtedym pojął
i płynęły noce i dni
z widłami w niemieckim gnoju
lub na pryczach w Strafkompanie.

A dzisiaj przynosi noc nam
pocałunki i winogrona
i szumi jak wieczna wiosna
flaga, flaga biało-czerwona...

I znów ta uliczka pochyła,
i tych klonów pod śniegiem rząd.
Wesołych Świąt, moja miła.
Miła moja! "Wesołych Świąt"!


(Wesoła Gwiazdka, 1948)

Zaprawdę - wielkim poetą był. Mimo wszystko, pani żono, choć nie znane wcześniej elementy biografii faktycznie kłują w serce. Przepiszę tu może jeszcze trochę, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ciekawa jestem, jak się biało-czerwona flaga w tym wierszu ma do mojej rozmowy z mkw, o tożsamości i identyfikacji?

3 komentarze:

  1. Ha! podstepnie zmieniasz notki opublikowana i musze je czytac dwa razy. To nie fair. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Etam, tylko trochę zmieniam :) bo ja nigdy nie mogę czegoś oddać w stanie skończonym chyba...

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mnie drażni niechlujstwo redakcyjne, literówki, brak ogłady i porządnego wykształcenia ogólnego niektórych tłumaczy, redaktorów i korektorów, brr! A czasem wystarczyłoby jeszcze raz przeczytać to, co się napisało...

    OdpowiedzUsuń