wtorek, 15 grudnia 2009

zapiski z lektury

- Zdaje się nam często, żeście nas ograbili - wy, przodkowie, i nęka nas zazdrość, że byliście już kiedyś tym, czym my  jesteśmy i że przed nami mieliście nasze mózgi i serca. 

- Unosisz się i pleciesz głupstwa. Każda dusza zawiera w sobie mieszaninę wiekuistej radości i wiekuistego smutku, które w tym składzie nigdy się nie powtarzają. (...) Poezja jest stara jak świat i skończy się dopiero z nim razem. Wynaleziono pług, aby zaspokoić głód chleba, i wynaleziono poezję, aby zaspokoić głód piękna. 

- Błogosławione istoty, które ją wynalazły tak dawno! Gdyby to pozostawiono dopiero naszym czasom, byłoby już za późno. Nie masz pojęcia, Horacy, w jak okropnych czasach żyjemy. Nie wiesz, co znaczy technika, maszyna, za długo by ci to było tłumaczyć. Powiem ci po prostu, że są to demony pożerające wszystko, co niepospolite i osobiste, aby otoczyć człowieka tworami bezdusznymi, podobnymi lub takimi samymi we wszystkich domach, na wszystkich ulicach, w każdym mieście i kraju. (...) Możesz się przekonać, jakiego spustoszenia dokonały te demony, jeśli się rozejrzysz choćby po tym pokoju. Z wyjątkiem dwóch albo trzech rzeczy znajdziesz tu same przedmioty zrobione według szablonu w dziesiątkach tysięcy. 

- Zauważyłem od razu, że urządzenie twego pokoju jest marne, ale nie znałem przyczyny. 

- Jest ono złowrogie. W każdym sprzęcie czai się siła niszcząca, która chce obalić, sponiewierać, zgładzić czas Fidiasza i Michała Anioła, Polignota i Rafaela, świat brązów korynckich i Celliniego, mozaik i Partenonu. Siedzę tu pośród tych demonów i ze swoją kartką papieru, z tym piórem i z głową rozpaloną wydaję się sam sobie zabytkiem. 

- I nie robisz nic więcej jak to, co robiły przed tobą wszystkie pokolenia. Od pierwszego człowieka wszyscy narzekali na swoje czasy. Zawsze byly one albo za skąpe, albo zbyt rozrzutne, za głuche albo za hałaśliwe i każdy poeta przeżywał chwile, w których sądził, że nie ma już nic do zrobienia. (...) Jesteśmy wiecznymi kochankami świata. Jak w złączonych ustach pary zakochanych, w naszych powtarzających się pieśniach świat odzyskuje wciąż swoją młodość. Jesteśmy nieśmiertelną młodością świata. (...)  

Przypuszczam, że nie ma już nowych myśli. Są tylko nowe kombinacje starych, odwiecznych idei. Było ich na świecie w ogóle mało i zostały wypowiedziane na długo nie tylko przed twoim, ale i moim urodzeniem. Któregoś z pośmiertnych dni odwiedziłem dziwnego człowieka. Wziąłem go za poetę, okazało się jednak, że był raczej uczonym. Szukał czegoś, co nazywał kamieniem filozoficznym, i obiecywał sobie, skoro go odkryje, przemienić lichy ołów w złoto, a ludziom dawać wieczną młodość. Przypatrywałem się jego pracy. Na ognisku wielkim jak w kuźni obracał mnóstwem dziwacznych przyrządów, co chwila biegł do półek, rozsnutych po wszystkich ścianach, porywał jeden z tysiąca słojów i wylewał zeń parę kropel do gotującego się kotła. Mieszał to wszystko razem, prażył, próbował, znów szukał innych połączeń, zziajany, trawiony gorączką, uporczywy, bezsenny. Od wieków umysł ludzki pracuje w taki sam sposób. Miesza, gotuje, przewraca, łączy z sobą myśli z różnych półek, które się dotąd nie spotkały, choć może tęskniły za sobą, sprzeczne przemienia w zgodne, całkowite rozkłada na części, aby je kojarzyć w nowe związki, błądząc nieustannie, najczęściej nie wiedząc, co wyniknie z tych przypadkowych stopów, i raz na stulecie albo i rzadziej pozwala sobie wypocząć pod cieniem jakiejś starej harmonii jak sub tegmine fagi Marona.  

- Powiedz mi, Horacy, który jesteś mądrzejszy o całą przepaść grobu: dlaczego to wszystko i po co, i dokąd? 

- Zaszedłem do ciebie, aby pogawędzić o rzeczach ziemskich, i używałem języka, który obaj rozumiemy. Jakże możesz żądać, bym zaczął mówić słowami, których niepodobna przetłumaczyć?

- To znaczy, że ani nasza myśl, ani nasze słowo tamtych rzeczy nie dosięga?

- Nie dosięga - zabrzmiało jak echo i na ścianie, na której rysował się dotąd cień poety, nie było już nic widać.


Jan Parandowski, "Rozmowa z cieniem"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz