Jutro wieczorem (8 sierpnia) członkowie chilijskiego kolektywu artystycznego CasaGrande zrzucą z helikoptera na plac Zamkowy i Krakowskie Przedmieście sto tysięcy ulotek z wierszami. Po co, dlaczego? http://www.loscasagrande.org/ a w naszym narzeczu tu.
A ponieważ wszyscy wiemy, że traduttore-traditore, to jak słusznie panią tłumaczkę złapała czujna Prawie-Mała-Mi, po drodze z Chile do Polski podmiot liryczny zmienił płeć:
"Warszawa jest czwartym miastem wybranym do przeprowadzenia projektu ‘Deszcz Wierszy’. Chilijczycy zaczęli w 2001 roku na własnym podwórku od zrzutu nad pałacem La Moneda w Santiago zbombardowanym podczas puczu Pinocheta, rok później obrzucili wierszami chorwacki Dubrownik, a w 2004 baskijską Guernicę.
Naloty lotnicze, niezapowiadane i nieprzewidywalne, miały na celu zniszczenie bojowego ducha ludności cywilnej. ‘Deszcz Wierszy’ zamienia tę nieprzewidywalność na potwierdzenie potencjału kultury jako takiej i przypomina o wartości działań, w których produkcja kultury jest zarazem formą pokojowego sprzeciwu. Parafrazując Freud’a: możemy polegać na przekonaniu, że cokolwiek prowadzi do rozwoju kultury, tym samym działa przeciwko wojnie."
W sumie chyba jest to jakaś myśl.
Ktoś pójdzie ze mną łapać wiersze?
Będą latać po zmierzchu, między 20:15 a 22.
"Warszawa jest czwartym miastem wybranym do przeprowadzenia projektu ‘Deszcz Wierszy’. Chilijczycy zaczęli w 2001 roku na własnym podwórku od zrzutu nad pałacem La Moneda w Santiago zbombardowanym podczas puczu Pinocheta, rok później obrzucili wierszami chorwacki Dubrownik, a w 2004 baskijską Guernicę.
Naloty lotnicze, niezapowiadane i nieprzewidywalne, miały na celu zniszczenie bojowego ducha ludności cywilnej. ‘Deszcz Wierszy’ zamienia tę nieprzewidywalność na potwierdzenie potencjału kultury jako takiej i przypomina o wartości działań, w których produkcja kultury jest zarazem formą pokojowego sprzeciwu. Parafrazując Freud’a: możemy polegać na przekonaniu, że cokolwiek prowadzi do rozwoju kultury, tym samym działa przeciwko wojnie."
W sumie chyba jest to jakaś myśl.
Ktoś pójdzie ze mną łapać wiersze?
Będą latać po zmierzchu, między 20:15 a 22.
Chodź, pochrupiemy marchewki
OdpowiedzUsuńMieszając je z własną solą
Przy popijaniu łzami
Obrzydlistwo, lecz co tam...
Chodź, pobiegniemy przez łąkę
W pędzie rwąc koniczynę
Smutek z radością splatając
Obrzydlistwo, lecz co tam...
fajnie, że jesteś, Duża! :***
OdpowiedzUsuńa wiersz przywodzi mi na myśl dwa inne kawałki literatury. Primo, z poezji: Człowieku dźwigający, usiądź ze mną... - to już kiedyś na biegunach było.
A secundo, z prozy: Oh, jak cudownie się kurzy! Fe, jak obrzydliwie słońce świeci! - czy jakoś tak. Wie ktoś, skąd? Mkw, w Ciebie zawsze wierzę :)))
Zabawy w skojarzenia ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń"...fe, wygląda jak człowiek!" H.Ch.Andersen:"Calineczka"