Do debiutanckiego uczestnictwa w zeszłorocznej paradzie pchnęły mnie nie tyle (bądź może -
nie tylko) powody osobiste, co imperatyw kategoryczny, który wyniosłam z wystawy obejrzanej w BUWie. Mapa, którą tam zobaczyłam, wzbudziła we mnie grozę i głęboki sprzeciw. Nie miałam wcześniej świadomości, że jest aż tak źle. Wiem, że długo się ładuje, na rozmiar świata wiele nie poradzę :P
No więc ja osobiście uważam, że ta mapa jest wystarczającym argumentem za tym, że niezależnie od orientacji i światopoglądu na paradę po prostu chodzić należy. Z przyczyn czysto ludzkich, a może też - obywa
telskich, coś jak jak na wybory, tylko jedną nóżkę bardziej?
* * *
A poza tym gawędziłyśmy sobie z mkw o kwestiach terminologicznych. Dlaczego "homoFOBIA" jeśli "ANTYsemityzm"? Nie każde anty- podszyte jest strachem, a jeśli uznać, że podświadomie każde, to dlaczego nikt nie mówi o
żydofobii? Przecież logika dokładnie ta sama. Rodzi to we mnie hipotezę, że jednoznacznie interpretując przyczyny niechęci ruch LGBT funduje społeczeństwu nieproszoną psychoterapię. Jak załatać dziurę w języku, żeby można było zwyczajnie i po prostu
nie lubić osób innej orientacji tudzież
reprezentować postawę wobec nich wrogą? Tak sprytnie, jednym słowem?
* *
PS2 Czym by był post bez PS do PS do PS?