sobota, 5 lutego 2011

O Przyjacielskim Poleceniu Poszukania Psychiatry

Na okoliczność pewnego spotkania grzebię sobie ostatnio do upojenia w psychiatrycznych wspomnieniach. Do niektórych mocno się uśmiecham, choć jest to uśmiech zaprawiony... bo ja wiem? Melancholią? Szczyptą goryczy dla podkreślenia smaku?

* * *

Zadaję sobie pytanie: kto wyłapał moją pierwszą hipomanię, tudzież maniakalne elementy pierwszego mixa? Kuba. Kuba, przyjaciel Szymona. W grudniu 2003, dokładniej – 26 grudnia. Na trzy i pół roku przed przymiarką do diagnozy pt ChAD.

Gaba i Szymon mieszkali wtedy na Piaskach, blisko mnie. Gabrysia była jedyną osobą, z którą w tym depresyjnym mroku nie zerwałam kontaktu. W drugi dzień Świąt zaprosili znajomych na bigos, mnie też. Jak to się stało, że poszłam, mimo tego, że mieli tam być obcy ludzie – nie wiem. Wiem, że wolałam być z Gabą niż z moją rodziną, bo przy Gabie nie musiałam udawać, więc pewnie dlatego. Dowlokłam się przestraszona resztką sił. Ludzie już byli. Mój niezawodny mechanizm zadziałał od razu: adrenalina natychmiast przełączyła mnie w tryb maniakalny. Żartowałam sobie i brylowałam w towarzystwie, sama się sobie dziwiąc. Ja żyję? Po raz pierwszy od wielu, wielu miesięcy bawiłam się świetnie i dokazywałam jak koza. W pewnej chwili przypomniała mi się zabawa z liceum: chodzi o to, by porozumiewać się wyłącznie słowami na P.

Patrzyli na mnie nieufnie, ale sugestywnie zademonstrowałam i po paru próbach udało mi się wszystkich w to wciągnąć. Radochy było co niemiara, bo to fajna zabawa. Po Prawdzie Potrzeba Pomyślunku, Pierwsze Próby Poniekąd Potrafią Potrwać. Potem Prościej. Pierwszorzędna Przyjemność! Bawiliśmy się Przednio, dopóki się nie znudziło. Tzn. wszystkim się znudziło – poza mną. 

Temat rozmowy się zmienił, ludzie gadali normalnie, a ja nie mogłam Przestać. Nagle wszystko układało się w Piękne Prawdziwie Przemyślane Przezabawne Powiedzonka. No więc oni rozmawiali, ja miałam głupawkę, Powoli Pożerałam Przyrządzone Przez Pracowitych Przyjaciół Potrawy Pokwikując Pojedynczo Przy Przepysznym Posiłku. Gaba Patrzyła na mnie zadziwiona i zdezorientowana, ale chyba cieszyła się moim wreszcie dobrym humorem. W pewnej chwili, między jednym żydowskim dowcipem a drugim, Szymon opowiedział historię o Pewnej Psychicznie Potrąconej Pacjentce, która przyszła do jego mamy mówiąc wierszem. A mama jej na to – „Poproszę Prozą”. Z sekwencji kolejnych dwóch P roześmieli się wszyscy, tym bardziej, że żart był niezamierzony. Ja już ze śmiechu Płakałam. Kuba spojrzał na mnie badawczo. Coś mu na to spojrzenie odpowiedziałam. Typu, bo ja wiem – „Porządny Psychiatra Przemyślnie Potrafi Przewidzieć Potrzebny Paragraf”.  Spojrzał na mnie jeszcze raz. „Iza! Może ja cię skontaktuję z Mamą Szymona???”. Jak można sobie wyobrazić, tego było już za wiele. Winem, które akurat piłam, zachłystnęłam się dość skutecznie, opluwając siebie i wszystko wokół. Resztką refleksu uratowałam kieliszek. Gaba prawie udławiła się sałatką, a garnek z bigosem o mało co nie wypadł z rąk zataczającego się z radości Szymona. Roześmiali się oczywiście wszyscy, ale dla nich był to komizm czysto sytuacyjny. Za to co myśmy się troje podławili, to nasze. Nie pamiętam już, które uspokoiło się pierwsze i zapewniło Kubę, że chwilowo nie ma takiej Potrzeby. 

A to, o ironio losu, wcale nie była prawda. Potrzeba była. Gdy parę lat później, patrząc wstecz i szukając w pamięci maniakalnych wybryków, przypomniałam sobie ten bigos – usiadłam z wrażenia. Poraziło mnie. Twarz Kuby stanęła mi przed oczami, jakby to było wczoraj. Widziałam ją. Jego propozycję wszyscy odebrali jak dobry dowcip. Ale to wcale a wcale nie był dowcip. To było bardzo nieporadnie maskowane dowcipem totalne zdezorientowanie: on wyraźnie czuł, że coś nie gra. Nie wiedział tylko co i nie potrafił ubrać tego w słowa. Skąd miał wiedzieć i potrafić? 

Mina Kuby i ton jego głosu mówiły jednoznacznie: „Dziewczyno! O co biega? Coś tu jest mocno nie tak! Coś śmierdzi!”. Pamiętam tę minę, pamiętam jego spojrzenie, pamiętam głos, jakim to powiedział. Pamiętam też bardzo dobrze, jak się zachowywałam. Kuba miał rację. Prawdziwie Podówczas Potrzebowałam Pomocy Przytomnego Psychiatry. Polecona Pani Pięknie Podpadała Pod Poszukiwany Profil. Podkarmiała Pacjentkę Pieczołowicie Przepisywanymi Psychotropami Poniekąd Pomijając Przy Profesjonalnym Postępowaniu Poważne Przesłanki. Ponieważ Psychiczne Pomieszanie Potrafi Porządnie Pomylić.  No i tak dalej – można sobie przetestować tę zabawę, jest naprawdę dobra ;-)

PS Zagadka: 
1) Co poeta miał na myśli pytając "Posiadasz Pan Potrzebny Przekręcacz?" 
2) Kto, gdzie i jakich okolicznościach był tymże poetą? [obawiam się, że na ostatnie pytanie w pełni odpowiedzieć może tylko jedna z czytelniczek bloga, pod warunkiem, że pamięta]

7 komentarzy:

  1. coś mi świta z tym Potrzebnym Przekręcaczem, słusznie?

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie że słusznie ;-)
    a pamiętasz kto i gdzie?
    bo do kogo to zakładam, że tak :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Angelika, pod salą 33. Miod miał wtedy jeszcze ze dwa-trzy schodki do pokonania i zatrzymał się zafrapowany.

    Jak już weszliśmy do sali, to posłał Cię po dziennik. "Babciu... Prababciu! Przynieś... (i tu mnie pamięć zawodzi. Może "pamiętnik"?)"

    Widzę to jak dziś :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. myślałam, że to ja pamiętam wszystkie takie wyjątkowo istotne wydarzenia... a tu taka niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze Zosia mi zeznała na ostatnim spotkaniu, że ona też... to mnie pocieszyło co nieco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Bawiliśmy się też w zabawy lingwistyczne. Pokazywał mi, jak układać i rozwiązywać rebusy. To było bardzo ciekawe, bo wcześniej nie wiedziałam nawet, że coś takiego istnieje. Do dziś mam dość długi list, napisany do ojca, w którym wszystkie słowa zaczynają się na tę samą literę. Bardzo cieszyło go, że mnie takie rzeczy bawią" (Ewa Tuwim-Woźniak w rozmowie z Mariuszem Urbankiem) (ocalam)

    OdpowiedzUsuń