środa, 27 stycznia 2010

od sąsiadki

Antek chory, nie weźmie udziału w przedszkolnym przedstawieniu z okacji Dnia Babci i Dziadka. Płacz i histeria. 
mama Gab: Antek, jutro dziadkowie przyjdą, zrobisz im prywatne przedstawienie, nie rycz.
Antek: Do jutra to ja zapomnę ten wierszyk na maksa.
Ryk.

KURTYNA
więcej antkowych mądrości tu

wtorek, 26 stycznia 2010

ten jest z ojczyzny mojej

Ten, co o własnym kraju zapomina
Na wieść, jak krwią opływa naród czeski,
Bratem się czuje Jugosłowianina,
Norwegiem, kiedy cierpi lud norweski,

Z matką żydowską nad pobite syny
Schyla się, ręce załamując z żalem,
Gdy Moskal pada czuje się Moskalem,
Z Ukraińcami płacze Ukrainy.

Ten, który wszystkim serce swe otwiera,
Francuzem jest, gdy Francja cierpi, Grekiem,
Gdy naród grecki z głodu obumiera.
Ten jest z ojczyzny mojej. Jest człowiekiem.

Antoni Słonimski, 1943

W nocy z 22/23 stycznia tablica pamięci Lizy i Jakuba Rotbaumów, twórców Teatru Żydowskiego we Wrocławiu, zyskała taki wygląd:










...a kamienice przy ul. Włodkowica wzbogaciły się o napis i kolejne malunki. Ostatni raz te rejony wyglądały podobnie w czerwcu 2009, wcześniej w styczniu 2009. Można sobie o tym poczytać np. tu i tu.

Proszę, podpiszcie petycję do prezydenta Wrocławia

niedziela, 24 stycznia 2010

matka to matka



lenistwo jest matką
wszystkich niepowodzeń,
ale matka to matka,
matkę się szanuje!

czwartek, 21 stycznia 2010

see mercury falling

wiekopomny dzień: 21.01.2010
i co, będzie lepiej?
ma być.




Fill my eyes
O Lithium sunset
And take this lonesome burden
Of worry from my mind
Take this heartache
Of obsidian darkness
And fold my darkness
Into your yellow light

I've been scattered I've been shattered
I've been knocked out of the race
But I'll get better
I feel your light upon my face

Heal my soul
O Lithium sunset
And I'll ride the turning world
Into another night
Into another night
Into another night
See mercury falling... 

modlitwa optymisty

Magda vel poetkam powiesiła dziś na forum dla wariatów "modlitwę optymisty". Pollyanną trąci na odległość, ale wszak Pollyanna tak całkiem głupia nie była. No więc ocalam Pollyannę od zapomnienia. Any comments welcome.

Dziękuję za:

- bałagan, który muszę posprzątać po imprezie,
bo to oznacza, że mam przyjaciół,

- podatki, które muszę zapłacić,
ponieważ to oznacza, że jestem zatrudniony,

- trawnik, który muszę skosić, okna, które trzeba umyć,
bo to oznacza, że mam dom,

- ubranie, które jest troszeczkę ciasne,
ponieważ to oznacza, że mam co jeść,

- cień, który patrzy, kiedy pracuję,
bo to oznacza, że jestem na słońcu,

- ciągłe narzekanie na rząd,
ponieważ to oznacza, że mamy wolność słowa,

- duży rachunek za ogrzewanie,
bo to oznacza, że jest mi ciepło,

- panią, która siedzi za mną w kościele i drażni swoim śpiewem,
ponieważ to oznacza, że słyszę,

- stosy rzeczy do prania i prasowania,
bo to oznacza, że moi ukochani są blisko,

- budzik, który odzywa się każdego ranka,
ponieważ to oznacza, że żyję,

- zmęczenie i obolałe mięśnie pod koniec dnia,
bo to oznacza, że byłem aktywny.

(link ze strony : mojadroga.urs.pl/pray46.htm)

wtorek, 12 stycznia 2010

kto da więcej?

  • Jean Vanier "La depression"
    = "Jak pokonać depresję?"
  • Caroline Carr, "Living with the black dog"
    = "Życie w cieniu depresji".
  • Joanne Greenberg, "I never promised you a rose garden"
    = "Życie to nie bajka"
  • Arnhild Lauveng, "I morgen var jeg alltid en løv" ("jutro zawsze byłam lwem")
    = "Byłam po drugiej stronie lustra"
  • ...
Zapytałam o to Arnhild. Wcale nie jest szczęśliwa z powodu tego wybryku, ba, z jej reakcji wnioskować by można, że nawet jest całkiem wkurzona. Tłumaczki twierdzą, że zmiana była z nią konsultowana, ona, że nikt jej o zgodę nie pytał. Dlaczego wydawcy mogą robić z tytułami co im się żywnie podoba? Czy naprawdę pod ich prawdziwymi tytułami nikt by tych książek nie kupił? Czy może są aż tak idiomatyczne, że zrozumieć się ich bez pomocy usłużnego tłumacza nie da? Nie lubię być traktowana jak osioł. I nie lubię, gdy tłumacz zabija książkę.