"Proszę znaleźć czas żeby przejść przez ten plac, bo ten plac jest ważny. Tam padły ważne słowa, które niestety trochę skremówkowaliśmy" - mówi pan w radiu, nie wiem co za pan, ale czasownik mu się udał. Niech zstąpi, niech odnowi, stuka jedna ręka, tylko co tam się kryje pod kurzem i patyną, bo może lepiej nie ruszać, mruczy podejrzliwie druga. To ja już nie wiem. "Niech zdecyduje" - powiedzieli do mnie dziesięć lat temu gimnazjaliści nad Biebrzą i im też się bonmot udał. Swoją drogą, fraza "papież Franciszek" brzmi mi surrealistycznie: coś jak "Miś Uszatek". Albo "lalka Barbie".......................
***
"Tak bardzo ją kochają, że ta narastająca w niej starość jest im nienawistna. Idą obok niej piękni i rośli i patrzą na nią oczami swojego dzieciństwa.
I mają dotąd w uszach jej głos dźwięczny jak wielkanocny dzwon rozhuśtany na przyjaznym wietrze,, który towarzyszył zawsze jej szybkim ruchom niosąc ku niej przedmioty.
Więc kiedy się potknie na ulicy, syczą: Babko, nie udawaj!
A kiedy się zgarbi, wołają: Babko, wyprostuj się!
Ktoś obcy, kto by to usłyszał, miałby ich za okrutnych.
Ale ona zdobywa się raz jeszcze na wysiłek, prostuje się i twarz jej zalewa światło miłości."
Julia Hartwig, "Zrobię dla was ten cud"