środa, 24 października 2012

μακάριοί οἱ

"proszę pani. bądźmy szczerzy. z tą chorobą ludzie często są na rencie, a pani pracuje" - powiedziała mi dziś pewna pani doktór, oczekując nie wiem czego. wybuchu radości?

ejże, ty, panie tam na górze. no bądźmy szczerzy. kto z moich rówieśników dziękuje ci za to, że dałeś mu samą tylko _możliwość_ pracy? kto z krewnych i znajomych królika widzi we mnie cichą bohaterkę tej niewdzięcznej sprawy? nie jestem święta, panie Boże, i zupełnie nie zachwycają mnie refleksje osiemdziesięciolatki w wieku lat trzydziestu dwóch.















dlaczego mam poczucie, że moje trzy siwe włosy ważą - tonę?

5 komentarzy:

  1. No, ja się cieszę, że mam pracę (chociaż narzekam na nią) i z paru innych rzeczy, które mam, a mogłabym nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jest to radość niezależna od rodzaju tej pracy, wynagrodzenia, upierdliwości księgowej itd itp? Prawdziwe, głębokie dziękczynienie, że MOGĘ pracować, czymkolwiek by ta praca nie była?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy niezależne - nie wiem, przypuszczam, że nie przepełniałaby mnie radością i wdzięcznością sytuacja, w której jedyną dostępną pracą byłoby szlachtowanie półtuszy. ; ) Ale tak nie jest, i z tego też się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. W celach dydaktycznych wskazane częstsze i bardziej czytelne dawanie wyrazu w/w radości :P

    OdpowiedzUsuń
  5. OK : )
    Na razie dominuje wdzięczność za wynalezienie antybiotyków : )

    OdpowiedzUsuń