czwartek, 26 listopada 2009

lawina bieg od tego zmienia

Moja mama powiedziała mi, że klika w brzuszek pajacyka. Wtedy, kiedy wchodzi na bloga. Gdy za długo tu nie piszę, opieprza metodą najskuteczniejszą z możliwych: Czyli mówi: "bo jak nie ma nic nowego to się zniechęcam i wtedy nie klikam". Mówię, żeby ustawiła pajacyka jako stronę startową. A ona mi na to, że nie. Że będzie klikać z bloga i że jeśli mi zależy, to mam się nie lenić. No i tak. Metoda stara jak świat, wyjątkowo niehumanitarna, za to wyjątkowo skuteczna; nazwy nie wymienię.

No więc z braku weny (a raczej oddając wenę Leukonoe, a cesarzowi co cesarskie) w ramach prac upiększających dodałam parę obrazków na pasku po lewej. Ot, deklaracja ideologiczna. Dzielę się z Wami tym, co jest mi bliskie, i lobbuję na rzecz. Można się zastanawiać po co. To przecież tylko kropla w morzu. Wiem. Ale tyle mogę. Mogę też wkleić tu kawałek pewnego traktatu, który od zawsze mnie porusza.

Epoka nasza czyli zgon,
Ogromna Die Likwidation,
Jak długo rzec nie umiem potrwa,
O jakich usłyszymy łotrach.
Ceń ją, bo przez nią świat się zmienia
Budzący lekkie zastrzeżenia.

Żywot grabarza jest wesoły.
Grzebie systemy, wiary, szkoły,
Ubija nad tym ziemię gładko
Piórem, naganem czy łopatką,
Pełen nadziei, że o wiośnie
Cudny w tym miejscu kwiat wyrośnie.
A wiosny nima. Zawsze grudzień.
Nie rozpraszajmy jednak złudzeń.

Ciebie zapraszam dziś do arki,
Która przez czasu potok wartki
Na nowe brzegi nas poniesie.
 

Lądujesz w zatopionym lesie,
Mgły opadają, w górze tęcza
I gołąb liść zielony wręcza.
Za sto a może za lat dwieście,
Gdzieś w Taorminie, może w Trieście,
We Francji (Chinach Europy),
Czy tam, gdzie dzisiaj stolic groby –
Maleńkie centrum nauk błyśnie
I hasło nowej da ojczyźnie.
Patrz, jak zmieniona perspektywa:
Już nie to wielkim się nazywa,
Co się nam wielkim wydawało.
Kroniki są już kartą białą.
Ci, którzy dzisiaj dzieje tworzą,
Pod darń trawników głowę złożą,
Wnuk barbarzyńców zamyślony
W słońcu tam czyta stare tomy,
Dawny mu wawrzyn czoło pali,
Myśli o tych, co zachowali
I poprzez ciemność skarb przenieśli,
O którym znów się składa pieśni.

Lecz nie jest moim to zamiarem
Przyszłość otaczać złudnym czarem.
 

Po przyszłościowej cóż iluzji,
Jeżeli dniom codziennym bluźni
I ufność nie po równi dzieli
Pomiędzy współobywateli.

Żyjesz tu, teraz. Hic et nunc.
Masz jedno życie, jeden punkt.
Co zdążysz zrobić, to zostanie,
Choćby ktoś inne mógł mieć zdanie, 
 


Nowa k o n w e n c j a już się tworzy,
Nie mów: konwencja długich noży.
Nie wątpię, że jest bardzo zła,
Lecz wynalazłem ją nie ja.
 

Oskarżaj, jeśli masz ochotę
W weneckich bankach sztaby złote,
Elżbietę, Lutra, kres Armady,
Wersalskie bale, defilady,
Tatarów, że nas najechali,
Wojnę Stuletnią – i tak dalej.
Choćbyś zazdrościł psom i ptakom,
Musisz ją przyjąć j a k o t a k ą,
A więc po prostu jak zdarzenie
Na naszej obrotowej scenie –
I płyniesz w tym społecznym fakcie,
Jak orzech w Nilu katarakcie.


Nie jesteś jednak tak bezwolny,
A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy się kamieniach.
I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,
Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny.
Łagodź jej dzikość, okrucieństwo,
Do tego też potrzebne męstwo,
 


(...) Zbyt wieleśmy widzieli zbrodni,
Byśmy się dobra wyrzec mogli
I mówiąc: krew jest dzisiaj tania –
Zasiąść spokojnie do śniadania,
Albo konieczność widząc bredni
Uznawać je za chleb powszedni.


A więc pamiętaj – w trudną porę
Marzeń masz być ambasadorem.



No więc proszę podpisać, co jest do podpisania, a zwłaszcza http://8hours.eu, klikać codziennie w brzuszek pajacyka, zaglądać na stronę http://ratujtybet.org, zaadoptować wirtualnie jednego z Najpiękniejszych Psów Świata oraz, last but not least - nie marudzić mi tu. Nawet jeśli to tylko marzenia, to dla mnie są ważne. O. Dixi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz