niedziela, 26 czerwca 2011

tęczowy PS

Do debiutanckiego uczestnictwa w zeszłorocznej paradzie pchnęły mnie nie tyle (bądź może - nie tylko) powody osobiste, co imperatyw kategoryczny, który wyniosłam z wystawy obejrzanej w BUWie. Mapa, którą tam zobaczyłam, wzbudziła we mnie grozę i głęboki sprzeciw. Nie miałam wcześniej świadomości, że jest aż tak źle. Wiem, że długo się ładuje, na rozmiar świata wiele nie poradzę :P

No więc ja osobiście uważam, że ta mapa jest wystarczającym argumentem za tym, że niezależnie od orientacji i światopoglądu na paradę po prostu chodzić należy. Z przyczyn czysto ludzkich, a może też - obywatelskich, coś jak jak na wybory, tylko jedną nóżkę bardziej? 




* * *
A poza tym gawędziłyśmy sobie z mkw o kwestiach terminologicznych. Dlaczego "homoFOBIA" jeśli "ANTYsemityzm"? Nie każde anty- podszyte jest strachem, a jeśli uznać, że podświadomie każde, to dlaczego nikt nie mówi o żydofobii? Przecież logika dokładnie ta sama. Rodzi to we mnie hipotezę, że jednoznacznie interpretując przyczyny niechęci ruch LGBT funduje społeczeństwu nieproszoną psychoterapię. Jak załatać dziurę w języku, żeby można było zwyczajnie i po prostu nie lubić osób innej orientacji tudzież reprezentować postawę wobec nich wrogą? Tak sprytnie, jednym słowem?

* *
PS2 Czym by był post bez PS do PS do PS? 

niedziela, 12 czerwca 2011

jedynie szczegół

Coś by tu trzeba napisać, żeby Megged przestał straszyć... - myślę sobie nie od dziś. No to będą refleksje z dnia wczorajszego. Po redakcji (VI 2010), a nawet dwóch (I 2011).

Kolorowo, głośno, z uśmiechem od morza do Tatr. Pogoda - w przeciwieństwie do zeszłorocznej - nad wyraz łaskawa. Dwie sprawy mi tylko jakoś zgrzytają: ten kordon policji i ten obiektyw wycelowany prosto w twarz... Nic to. To miłe, że policja nie ma co robić, bo w zeszłym roku miała. I w sumie wyglądają przyjaźnie, jakby się dobrze bawili. To też miłe.

Rzadko mi się obecnie zdarza uczestniczyć w masowych imprezach, myślę sobie. Ale kiedyś się zdarzało. Szukam w pamięci okoliczności, w których poruszałam się po ulicach w większym gronie. Rajdy harcerskie. Czwórkami, szóstkami, przewodnik kolumny i jej ?zawodnik?. Tyle. We mgle nigdy nie szliśmy, więc nawet tych lamp zielonych i czerwonych nie było (btw, ciekawe, czy byliśmy na to przygotowani?). Mgliste wspomnienia. Mniej mgliste: pielgrzymki do Częstochowy. To już większa kolumna, porządnie dezogranizuje ruch na szosie (bo na szosie, która nie jest zamknięta dla ruchu, zajęcie jednego pasa bywa bardziej dezorganizujące niż na wczorajszej pustej Marszałkowskiej). Zajmuje jeden pas, pielgrzymów od nadjeżdżających samochodów oddziela cienka linka: kabel od nagłośnienia. Pomiędzy kolejnymi "tubowymi" osoby idące przy kablu podtrzymują go tu i ówdzie. Po drugiej stronie kabla porządkowi: na biało-żółtą, w której w porywach szło do 300 osób, wystarczało ich - pięciu? Kasia zawsze na przedzie, ktoś z tyłu - w rękach chorągiewki do zatrzymywania i puszczania samochodów. Czyli 60:1. I chwatit.

W upalnej, rozbawionej stolicy nie ma żadnych czwórek ani kabelków. Za to nie raz, nie dwa i nie dziesięć udaje mi się dostać w mordę, na szczęście tylko - obiektywem. W ramach wszechobecnego uśmiechu uśmiecham się i ja, cierpliwie czekając na pstryk migawki. Dumna właścicielka lustrzanki podąża dalej; gdy mnie mija, z tym samym uśmiechem zagaduję ją zaczepnie: "A kto zapyta o zgodę?" Dziewczę macha mi przed ręką identyfikatorem i dumnie oświadcza: "moje miasto Warszawa!". Powstrzymuję się od parsknięcia i pokornie czekam, aż mnie moje miasto zapyta, ale ono jak na złość - milczy. 

Tak, wiem.
upierdliwa jestem.
upierdliwa jestem.
upierdliwa jestem.
upierdliwa jestem.

upierdliwa jestem.
upierdliwa jestem.
upierdliwa jestem.



Jestem. Zdarza się.
Na pewno nie ja jedna. 
Wróćmy do tych porządkowych.

Źródło wiedzy wszelakiej mówi, że w zeszłorocznej upalnej europride uczestniczyło 7-8 tysięcy osób. Dodaję jeszcze 1000, z arytmetycznego lenistwa i żeby nie było, że naciągam. Oraz odejmuję tysiąc, z tych samych powodów. Próbując zastosować pielgrzymkowy przelicznik wychodzi mi, że potrzeba 100-150 osób obstawy. Sięgam pamięcią do 40-stopniowego upału. Daję wam słowo, że mundurów widziałam co najmniej trzy razy tyle. A chorągiewki... te chorągiewki to jakieś takie dosyć konkretne były.

Miasto milczy, pytam więc ja: KIEDY? 


Kiedy w moim mieście Warszawie porządkowym parady równości nie już potrzebne kamizelki kuloodporne?

?
?
?
?
?
?

O tych 
krzyżach-i-orzełkach, 
co kłują  na Bankowy
już zupełni
nie  
wspo-
 mi- 
na-
 jąc
? 
























(sprzątałąm tu w styczniu 2013, 
oryginalnie gderania było więcej)