sobota, 26 grudnia 2009

w E14 kształt

Ponieważ Święty M. co nieco ze mną w tym roku uzgadniał, myślałam, że wiem, jaki będzie mój prezentowy hit. A tu jak zwykle okazało się, że życie jest bogatsze. Prezentowym hitem okazała się dołączona do hita potencjalnego instrukcja. Przepisuję ją więc dla PT Czytelników ku ucieszeniu serc i na wieczną rzeczy pamiątkę.

Zaznaczać (uwaga):
*Odpowiedni dla przestrzeni w
nętrza
*Żeby unikać wszelkich potencjalnych, wszelki giętki poza (zewnątrz, zewnętrzny) prowadzą (kierować) dla tego światło (lekki) który jest uszkodzony może być zastępowany wyłącznie przez produkcj &, ich przedstawiciele służby (serwis), albo przez porównywalny wykwalikowany *technician*.

Polecenia dla zastępowania lampy
1. Biorą (przedsiębrać) korek zza wklęsłości
2. Wygięcie meridian (2) globus z lekka do góry i tak pociągają zapewnianie szpilki zza północnego biegunu otwierający w globus (1)

3. pchają globus (1) do strony. Pchnięcie w stosunku do globus od poniżej i zdejmować to zza globus swojej instalacji

4. Teraz wy możecie widzieć lampę. Zmieniają to, zastępujący to z żarówką w E14 kształt, 230V i maksymalny 25 Watt.

5. Miejsce ten globus ziemska w tył w ten budowa.

6. Wygięcie globus meridian (2) poniekąd do góry znow
u, i pchają do elementu tyłu na północny biegun (polak) kuli kuli globus.

Jedno wiem na pewno. Jak mojemu-najpiękniejszemu-ex-aequo-prezentowi przepali się żarówka, to będzie wesoło. A panom z altavisty bądź innego temu-podobnego-urządzenia wciąż jeszcze trochę do prof. Świdzińskiego brakuje...

jest w moim kraju zwyczaj


Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.


Na całe szczęście święta w tym roku są wystarczająco długie, bym zdążyła z życzeniami... Trudno mi ująć to lepiej, niż powyżej Cyprian Kamil, a w tegorocznym mailu mój ukochany tutor: światła, radości, spokoju i chwilki oddechu ;-). Tego więc życzę wszystkim tu zaglądającym wirtualnym wędrowcom, waszym bliskim i przyjaciołom. W prezencie pod choinkę mój ulubiony Tuwim, który co roku zachwyca mnie na nowo, i kolęda do śpiewania po domach w wykonaniu krakowiaków. A jak mi żona zeskanuje moją tegoroczną wycinankę, to będzie ilustracja.

Ziemio, ziemiątko,
Nocą nad łóżkiem
Świecisz i krążysz
Różowym jabłuszkiem.
Sny wyogromniały,
Ziemio, zieminko,
Wszechświat stał w pokoju
Świąteczną choinką.
Ziemio, ziemeczko,
Dróżki gwiaździste
Po gałązkach błyskały
Mlekiem wieczystem.
Trzaskały świeczki,
Świerkowe świerszcze,
Anioł zaniemówił
Najpiękniejszym wierszem
.

wtorek, 22 grudnia 2009

dla mkw, acz nie tylko

http://www.preces-latinae.org/thesaurus/Hymni.html

Tempus Nativitatis (Christmas Time)

404

The Hymns and Carols of Christmas

"Drat!" The Herald Angel says,
"Page Not Found," the screen displays.
"404": the error code;
Where's that page?
It just won't load!

I’m sorry that you can’t find the page you were looking for, but I'd like to help.


There are several reasons why you might not be able to find the page, including

  • Misspelled URL ("index.html" as opposed to "index.htm").
  • Incorrect case ("INDEX.HTM" vs "index.htm").
  • Heavy traffic on the Internet or at the server.
  • A page renamed or removed from the site.
  • The Webmaster has been a very bad boy and will probably get a lump of coal from Santa.

Things you can do:

If you have a few moments, please email the webmaster with a description of the broken link, so that a repair can be made. It will also be a reminder to the Webmaster to (1) check all links and republish and (2) take another look at the server logs.

Thanks!

poniedziałek, 21 grudnia 2009

voila

...no i z pomocą Dużej się udało.

sobota, 19 grudnia 2009

wkleiłabym tu obrazek

...oczywiście ze wskazaniem źródła, ale nie umiem. Jak ktoś umie, niech pomoże. Jest w nagłówku bloga chinchilli, znanej mi z chadowego forum, niegdyś pisującej pod nickiem bosa_mysz, i bardzo mi się (on czyli obrazek) podoba. Eccolo: http://chinchilla.blox.pl/

Swoją drogą dopiero teraz tknęła mnie myśl przewodnia obu nicków, a na wspomnienie tycich łapek łezka zakręciła się w oku. Czyżby chinchilla miała szyla?

wtorek, 15 grudnia 2009

z Parandowskiego - cd

- Ach, mój Horacy, nie ogarniasz tego. (...) Nasza własna kultura rozszerzyła się po wszystkich kontynentach i miliony ludzi uczą się myśleć i odczuwać z tych samych książek. To w ich tłumie ja żyję i to ich tłum mnie przeraża. Przerażają mnie stosy papieru zadrukowanego, które dzień w dzień wyrzuca z siebie świat białego człowieka, duchowego potomka Grecji i Rzymu, przerażają mnie biblioteki rosnące z każdą godziną, olbrzymie cmentarzyska natchnień, porywów, pragnień, nadziei. To, co stworzę, padnie w tę przepaść jak kamień. 

-Wiekuista gorycz przemijania! Znam to. Lecz cóż na to poradzić, że czas przynosi zagładę dziełom ludzkim? Trzeba tworzyć dla teraźniejszości. Dano wam życie, które musi wam wystarczyć. Powiesz może, że jest ono zbyt krótkie? Z pewnością, na przykład w porównaniu z dębem. (...)

Ludziom nie dogadza, by dąb żył swoim drzewnym życiem, chcą jeszcze, by był trochę człowiekiem. Jest to śmieszne urojenie. Do czego zmierzasz? Czy wolałbyś być dębem? Nie, ponieważ wiesz, że twoje życie jest bogatsze. Zresztą, rozumiem cię, przyjacielu. Nie sądź, że moja pogoda przyszła mi tak łatwo. Doszedłem jednak do tej prostej prawdy, że muszę tworzyć dla siebie, dla swoich, dla swojego czasu. Widząc w końcu, ile udało mi się zrobić, miałem na tyle dumy i szczerości, by powiedzieć, że przetrwam, dopóki Rzym istnieć będzie. Okazało się, że dodano mi znacznie więcej. Czy zdołałbym to osiągnąć, gdybym zamiast szlifować swoje strofy, gryzł się, że i tak pochłonie mnie wieczność i że nie warto się trudzić?

- Powiedz, Horacy, czy nie jesteśmy śmieszni, tragicznie śmieszni?

- Jesteście śmieszni, jeśli sądzicie, że od każdego z was zaczyna się świat i poezja. Cóż z tego, że tylu było przed wami i tylu jest was dzisiaj? Przez całe moje życie nie przyszło mi na myśl, że poeta mógłby  się zajmować spisem ludności. Powinieneś natomiast zrobić inne obliczenie. Pomyśl, ile jest słów, ile możliwych między nimi związków! (...) Myślałem nieraz, że nie starczy mi życia, aby bodaj drobną cześć mojego języka, języka poczciwych chłopów latyńskich, powiązać w orszaki taneczne, które od początku świata nigdy dotąd się nie zeszły. Twój język na pewno nie jest uboższy, ale ty... Wiesz, jak nie znoszę lichych poetów, a słuchając twoich utyskiwań już zacząłem żałować, że trafiłem do twego mieszkania. 

- Jesteś okrutny, Horacy.

- Nie, tylko chciałem ci przypomnieć tę prostą prawdę, że kto ma coś do powiedzenia, nie troszczy się o to, czy ktoś inny może to również powiedzieć, ani nie szpera z niepokojem w książkach, czy nie zostało to już powiedziane. 

Jan Parandowski, ibidem

...i tego się trzymajmy pisząc mgr doktoraty i habilitacje ;-)

zapiski z lektury

- Zdaje się nam często, żeście nas ograbili - wy, przodkowie, i nęka nas zazdrość, że byliście już kiedyś tym, czym my  jesteśmy i że przed nami mieliście nasze mózgi i serca. 

- Unosisz się i pleciesz głupstwa. Każda dusza zawiera w sobie mieszaninę wiekuistej radości i wiekuistego smutku, które w tym składzie nigdy się nie powtarzają. (...) Poezja jest stara jak świat i skończy się dopiero z nim razem. Wynaleziono pług, aby zaspokoić głód chleba, i wynaleziono poezję, aby zaspokoić głód piękna. 

- Błogosławione istoty, które ją wynalazły tak dawno! Gdyby to pozostawiono dopiero naszym czasom, byłoby już za późno. Nie masz pojęcia, Horacy, w jak okropnych czasach żyjemy. Nie wiesz, co znaczy technika, maszyna, za długo by ci to było tłumaczyć. Powiem ci po prostu, że są to demony pożerające wszystko, co niepospolite i osobiste, aby otoczyć człowieka tworami bezdusznymi, podobnymi lub takimi samymi we wszystkich domach, na wszystkich ulicach, w każdym mieście i kraju. (...) Możesz się przekonać, jakiego spustoszenia dokonały te demony, jeśli się rozejrzysz choćby po tym pokoju. Z wyjątkiem dwóch albo trzech rzeczy znajdziesz tu same przedmioty zrobione według szablonu w dziesiątkach tysięcy. 

- Zauważyłem od razu, że urządzenie twego pokoju jest marne, ale nie znałem przyczyny. 

- Jest ono złowrogie. W każdym sprzęcie czai się siła niszcząca, która chce obalić, sponiewierać, zgładzić czas Fidiasza i Michała Anioła, Polignota i Rafaela, świat brązów korynckich i Celliniego, mozaik i Partenonu. Siedzę tu pośród tych demonów i ze swoją kartką papieru, z tym piórem i z głową rozpaloną wydaję się sam sobie zabytkiem. 

- I nie robisz nic więcej jak to, co robiły przed tobą wszystkie pokolenia. Od pierwszego człowieka wszyscy narzekali na swoje czasy. Zawsze byly one albo za skąpe, albo zbyt rozrzutne, za głuche albo za hałaśliwe i każdy poeta przeżywał chwile, w których sądził, że nie ma już nic do zrobienia. (...) Jesteśmy wiecznymi kochankami świata. Jak w złączonych ustach pary zakochanych, w naszych powtarzających się pieśniach świat odzyskuje wciąż swoją młodość. Jesteśmy nieśmiertelną młodością świata. (...)  

Przypuszczam, że nie ma już nowych myśli. Są tylko nowe kombinacje starych, odwiecznych idei. Było ich na świecie w ogóle mało i zostały wypowiedziane na długo nie tylko przed twoim, ale i moim urodzeniem. Któregoś z pośmiertnych dni odwiedziłem dziwnego człowieka. Wziąłem go za poetę, okazało się jednak, że był raczej uczonym. Szukał czegoś, co nazywał kamieniem filozoficznym, i obiecywał sobie, skoro go odkryje, przemienić lichy ołów w złoto, a ludziom dawać wieczną młodość. Przypatrywałem się jego pracy. Na ognisku wielkim jak w kuźni obracał mnóstwem dziwacznych przyrządów, co chwila biegł do półek, rozsnutych po wszystkich ścianach, porywał jeden z tysiąca słojów i wylewał zeń parę kropel do gotującego się kotła. Mieszał to wszystko razem, prażył, próbował, znów szukał innych połączeń, zziajany, trawiony gorączką, uporczywy, bezsenny. Od wieków umysł ludzki pracuje w taki sam sposób. Miesza, gotuje, przewraca, łączy z sobą myśli z różnych półek, które się dotąd nie spotkały, choć może tęskniły za sobą, sprzeczne przemienia w zgodne, całkowite rozkłada na części, aby je kojarzyć w nowe związki, błądząc nieustannie, najczęściej nie wiedząc, co wyniknie z tych przypadkowych stopów, i raz na stulecie albo i rzadziej pozwala sobie wypocząć pod cieniem jakiejś starej harmonii jak sub tegmine fagi Marona.  

- Powiedz mi, Horacy, który jesteś mądrzejszy o całą przepaść grobu: dlaczego to wszystko i po co, i dokąd? 

- Zaszedłem do ciebie, aby pogawędzić o rzeczach ziemskich, i używałem języka, który obaj rozumiemy. Jakże możesz żądać, bym zaczął mówić słowami, których niepodobna przetłumaczyć?

- To znaczy, że ani nasza myśl, ani nasze słowo tamtych rzeczy nie dosięga?

- Nie dosięga - zabrzmiało jak echo i na ścianie, na której rysował się dotąd cień poety, nie było już nic widać.


Jan Parandowski, "Rozmowa z cieniem"

niedziela, 13 grudnia 2009